Zawsze mnie fascynowało to, że kaktusy kwitną. Jakoś to nie był kwiatek, który kojarzył mi się z kwiatami [sic ;-)]
A tu teściowa ma całą kolekcję kwitnących. Na lato wędrują na taras i właśnie to był dzień wyemigrowania ich na zewnątrz. Bo przecież tak ładnie się robiło ciepło, jak latem... idealnie jakoś właśnie do tego dnia, zaraz potem w nocy zaczęło się robić zimniej i w ogóle jakoś tak zaczęło wiać chłodem.. ;-)
Trochę to chyba działa jak umycie samochodu. Na bank będzie padać w ciągu 2 dni :D