Dziś kolejne dwa mola. I tym samym M. zaliczył wszystkie trójmiejskie.
W sumie przyjeżdżamy tu razem dobrze od ponad roku, a dopiero teraz udało się dojechać gdzieś dalej niż do Brzeźna. W Brzeźnie byliśmy rano, do Orłowa zdążyliśmy na "zachód słońca" po rodzinnym obiedzie. Taki hint: słońce w Orłowie zachodzi za plecami, na lądzie i trochę szybciej znika niż mówi to rozkładówka ;-)