I w drugą stronę...
Pozamykać, poogarniać, powyłączać...
Pusty ten dom zostaje. Kiedyś myślałam, że to będzie fajnie mieć ciuchy na miejscu, że nie trzeba będzie wozić, ale potem weź rób pranie po 2 dniach... Jeszcze jak jesteśmy w dwójkę to jakoś to idzie, ale jak przyjeżdżam sama na jedną noc... No bez sensu, i tak przywożę i zabieram ciuchy. Jak do hotelu...
...ale przynajmniej takiego lepszego, bo kapcie i szlafroczek jest na stanie :D