Kolejny efekt "aaa, kochanie, nie mam zdjęcia, a ty tu masz takie ładne rzeczy na warsztacie, mogę?" :D
M. jest człowiekiem, który zdecydowanie powinien mieć stałe miejsce do różnych prac warsztatowych, z którego żadna kobieta nie przeganiałaby go z "bałaganem" i "pobrudzeniem" czy tam drobnym przyjaraniem czegoś lutownicą ;-)
Mam nadzieję, że kiedyś nam się tak tu wylawirować w przestrzeni życiowej, że będzie to możliwe. Zaraz obok mojego biurka na różne robótki, z całym arsenałem sklepu papierniczego :D
W sumie to jest fajne, że mój mężczyzna umie w takie różne rzeczy. Od dziecka patrzyłam jak mój tata wszystko naprawia, do tego stopnia, że jako 5-latka chciałam naprawić lampkę, która nie działa, znalazłam gdzieś śrubokręt i rozkręciłam włącznik. Bo tata rozkręcał różne rzeczy, żeby je naprawić, wtedy nie wiedziałam jeszcze nic o wymianie żarówek. Za to dowiedziałam się jakie wrażenia ma się po spotkaniu z 220V ;-)
Teraz trochę zmądrzałam, i jak coś nie działa spoza zakresu moich umiejętności (a czasem może nawet nie zupełnie spoza ;-)) to po prostu proszę mojego mężczyznę. Z taką wiarą, że potrafi wszystko. I na razie potrafi wszystko =)