Miałam nie chorować.
I w sumie nie choruję, tylko się bujam gdzieś na granicy przeziębienia, z jakimś katarem, bólem gardła itp itd. Trochę przeciążyłam się poprzednim tygodniem, trochę przemarzłam parę razy i niestety moje ciałko powiedziało mi, że mam zwolnić.
Trochę nawet zwolniłam, po pracy poszłam spać, wstałam o 21, coś tam ogarnęłam i poszłam spać dalej, łącznie naście godzin snu. Pomogło :)
Ale ta ilość czosnku, którą wchłaniam to pewnie będzie ze mnie z tydzień wychodzić :D