Dziś jest 9.02, ale pamiętam, że jak robiłam te zdjęcie po powrocie z basenu to miałam jakieś mądre myśli na temat pływania, które aktualnie są nieco przyblakłe.
Wydaje mi się, że chodziło o to, że dobrze mieć czynność, która upokaja. Dość dawno nie pływałam, ale ciało pamiętało i wyniki miałam w miarę podobne co wcześniej.
No i pewnie też coś by było o wysokim progu wejścia w czynności, które przecież się lubi. O motywacji, o tym, że na początku się nie chce, a potem człowiek się cieszy, że robi.
No ale niestety aktualnie nie do końca mam wenę w tym temacie, może kiedyś wróci.
Choć żeby było śmieszniej - w momencie, kiedy mieliśmy wrócić na "dobre" trenningowe tory, zacząć regularnie ćwiczyć, ja się przeziębiłam a M. uszkodził dość poważnie palec. Także tego. Coś tu nas chce wybitnie przetestować czy naprawdę nam zależy ;-)