Poszliśmy sobie na zimowy spacer do parku.
I tak niby porobiłam jakieś zdjęcia, ale jednak dobrze słuchać intuicji. Moja powiedziała mi "zrób jakis detal, szersze kadry będą wyglądać średnio". I co? I wyglądały średnio :D
W ogóle to M. wyprowadził mojego analoga na spacer, i już jesteśmy przy samochodzie, gdy zorientował się, że zgubił muszlę oczną. Wróciliśmy i się okazało, że ktoś znalazł i zostawił na ławce, na kawałku jeszcze odśnieżonym specjalnie =)
M. akurat tego dnia znalazł część od zegarka i też zostawił w dobrym miejscu. Karma wraca :)