Bosz, ile te buteleczki na mnie czekały :D
Dziś jest ten dzień, w którym mogę je do końca rozpakować i popróbowac kolory. Do tego momentu stało to wszystko tak niedotykane, tyle co zajrzałam do czerwonych na momencik :)
Akurat sporo piór mam czystych, będzie gdzie testować. No i próbki trzeba zrobić.
Moja mała dziewczynka, nie do końca dopieszczona w temacie artykułów papierniczych w młodości, teraz sobie to wszystko odbija z nawiązką. I bez rozsądku :D
Ale sprawia mi jakąś dziką przyjemnoś patrzenie na te wszystkie buteleczki. Czy notesy. Ta świadomość wyboru, dostatku.
Cieszę się, że pomimo posiadania poważnego, dorosłego życia, potrafię jednak się cieszyć takimi rzeczami :) Że gdzieś zachowało się to małe dziecko, dla którego parę kolorowych karteczek albo nowy ołówek stanowią wartość i powód do radości =)