Dziś rodzinna wersja urodzin :)
Ostatnio udaje nam się prawie równo co miesiąc spotkać całą rodziną. Fajnie :)
Choć ciężko przejeść te wszystkie dobroci i normalnie czuję jak te wszystkie kalorie spalone na basenie wracają z uśmiechem na stare śmieci :D
W ogóle powinnam może mieć jakieś przemyślenia urodzinowe, w końcu to kolejny rok minął, pierwszy z 4 z przodu, a poza tym wiele się działo.
Ale jakoś tak... wszystko stało się naturalne, oczywiste...
Mam takie poczucie, że ta cała praca wykonana wcześniej, te wszystkie przepracowane problemy i braki, teraz zaczynają procentować i jest mi o wiele łatwiej tak się ustawić w tym życiu, żeby było po prostu dobrze.
Z rozbawieniem obserwujemy problemy, których nie stworzyliśmy w naszej relacji, i z których wylawirowaliśmy w otoczeniu. To naprawdę jest niesamowite jak odrobina dystansu i pewności siebie sprawia, że życie staje się prostsze. Że słowa, które kiedyś raniły do pnia duszy, dziś gdzieś ulatują mimo uszu. Że zdarzenia, które wcześniej potrafiły zachwiać całym moim jestestwem, dziś powodują tylko lekki uśmiech. Że można żyć pełniej, a przy tym prościej. I lżej.
Tak, to jest to. Jeżeli miałabym powiedzieć, co się zmieniło w moim życiu przez ostatni rok, to to, że żyje się lżej. Nie prościej. Lżej.