To jest ciekawe, że w sumie człwoiek nic nie musi robić, ale jakoś tak wstanie, zje śniadanie, napisze strony, pójdzie popływać, pójdzie na obiad, wróci i w sumie już się dzień kończy ;-)
W sumie to jest fajne, że niewiele więcej trzeba, choć jeszcze gdzieś coś mi w tle mówi "tyle masz do zrobienia, a marnujesz czas".
Ale może czasem trzeba po prostu być. I tyle.
Dobrze, że M. mi o tym czasem przypomina... :)