Dzień drugi. Nadal w podróży :D
Tak, samolotem to w parę godzin na drugi koniec świata, a potem podobne parę godzin, żeby pokonać 150km :D
A tak, żeby jeszcze sobie zapisać "jak to było" z tą podróżą to...
- poniedziałek, 8 rano, wsiadamy w samochód, 45min później jesteśmy na lotnisku w Katowicach
- samolot miał lekkie opóźnienie, około 11 startujemy, 1:20h do Frankfurtu
- kolejny samolot z innego terminalu, wsiadamy w skytrain
- koło 16:00 wsiadamy w lot do Dubaju, 6h
- po krótkiej, 3h przesiadce, ledwo starczającej żeby poprzechodzić wszelkie security i dotrzeć na gate, wsiadamy w lot do Colombo - 4.5h
- o 5:20 polskiego czasu (8:50 lokalnego) lądujemy w Colombo. Mieliśmy znaleźć autobus, ale pomerdało mi się totalnie lotnisko z jakimś innym i daliśmy się namówić na tuk tuka na dworzec autobusowy
- łapiemy busa do centrum Colombo
- złapanie kolejnego busa wydaje się trudniejsze niż sprawdzenie pociągów - akurat jeden odjeżdża tam gdzie chcemy, więc bez zastanowienia się w niego pakujemy
- 3h później wysiadamy w Weligamie, wytrzęsieni za wsze czasy, skąd odbiera nas właściciel nocelegu - kolejne parę km w samochodzie :D
Całość podrózy zajęła jakieś 29h. Prysznic po takim czymś to naprawdę genialny wynalazek :D
A żeby było ciekawiej... zaczęło padać :)