Dawno nie było kotecka :)
Nie ma jak ubrać się na czarno i zaprosić kotełka do mruczenia na kolanach :)
W ogóle skubaniec jest niezły, robiliśmy kawkę w kuchni na dole, i tak stał, patrzył wyczekująco na wszystkie ręce w pobliżu.
Jak zakumał, że mamy kubki i idziemy na górę - znaczy jest duża szansa, że wylądujemy na kanapie - to zerwał się jak dziki za nami :D
I tak w pełni szczęścia sobie wysiadywał - trochę u mnie, trochę u M., w zależności kto miał bardziej wolną rękę żeby kotełka pomiziać ;-)
A jeszcze tu nie było żadnych lamp, to światło słoneczne, piękna jesienna niedziela dziś była...