Kiedyś widok codzienny, dziś atrakcja...
Mam mieszane uczucia z przychodzeniem do firmy. Człowiek jednak przyzwyczaił się do wygody i - paradoksalnie - efektywności pracy z domu.
Jak przychodzę do biura to mam wrażenie, że wszystko trwa wolniej, nie da się w 30 sekund zmienić salki na spotkania tak jak przełączyc calla. Po kawę trzeba iść na drugą stronę budynku i czasami nawet poczekać aż ktoś skończy ją robić. Do toalety też przez pół budynku. Tu ktoś zagada, tam się kogoś spotka, gdzieś trzeba jakieś papiery do HR zanieść...
I to nie jest moja odosobniona opinia, wszyscy, z którymi rozmawiałam na ten temat, twierdzą, że są efektywniejsi z domu. Pojedyncze osoby wolą biuro.
Ale żeby nie było tak strasznie - od czasu do czasu fajnie jest tak "pójść do pracy" w dosłownym tej frazy znaczeniu. Zobaczyć stare (i nowe) twarze. Zadziwić się jakim cudem przez te parę lat pandemii firma zwiększyła się o połowę i nie ma szans na "znanie wszystkich" tak jak na początku...
Ale o tym to się rozpiszę w poście o 25-leciu Lufthansa Systems Poland :)