Wisi mi tu jeszcze jeden "służbowy" egzamin. ITIL, więc generalnie wiedza pasjonująca, definicje typu "praktyka zarządzania xyz polega na zarządzaniu xyz" itp itd. Oczywiście sama wiedza jest jak najbardziej sensowna, szkolenie bylo świetne, większość tego gdzieś tam się przewija w praktyce, ale jak mój inżynier zaczyna mieć tę praktykę opakowywaną w uniwersalne pojęcia, to dostaje wysypki ;-)
Dlatego też aktualnie mamy generalnie odkurzony pokój, wytarte każde zakamarki z kurzu, podlane kwiatki, wyczyszczone filtry do odkurzacza, uprzątnięte wszystkie rzeczy czekające na uprzątniecie itp itd :D
Ale coś tam ogarnęłam z tej nauki, żeby nie było ;-)