Grzyby!
Dość spontanicznie pojechaliśmy na weekend w góry.
Bosz, jakie to fajne mieć tak po prostu metę w górach i móc tam być w niecałe 2 godzinki :D Zwykle w 2h to dojeżdżałam nad morze, ale tam mety nie było ;-)
Ten grzyb to akurat jeszcze w ramach działki sobie rósł, ale poszliśmy kawałek za płot i udało się zebrać parę "nadgrzybków" nawet.
Mam nadzieję, że uda się jeszcze pójść z tatą na "prawdziwe" grzybobranie, choć tych weekendów to ubywa w niesamowitym tempie i jak tak dalej pójdzie to zanim się ogarniemy będzie zima...
Ale może... tyle zmiennych w tym równaniu ;-)