Jednym z podstawowych czynników, który pozwala nam być szczęśliwymi, to umiejętność cieszenia się z małych rzeczy.
Bo to tak naprawdę z tych małych rzeczy składa się nasze życie, z codziennych małych zdarzeń. Ile razy możemy przeżyć coś wielkiego? Ile razy możemy się cieszyć po uszy z wycieczki zagranicznej, wejścia na górę, rejsu jachtem, wygranej w konkursie, koncertu światowej gwiazdy czy innych wielkich zdarzeń?
Po którymś razie nawet te wielkie rzeczy bledną. Radość ze zdobycia kolejnego szczytu jest krótsza. Potrzeba by zdobywać coraz więcej i więcej, żeby osiagnąć ten sam stan pierwotnego szczęścia.
A w tych małych rzeczach jest coś takiego, że ciągle cieszą tak samo.
Kieliszek wina z ukochanym (jak na załączonym obrazku), zapach domowego chleba o poranku, ciepły wieczór na balkonie, książka czytana w hamaku, głaskanie kota, miękka trawa pod stopami, szum morza, gwiazdy na niebie, kwitnące kwiaty, zapach jeziora, dźwięki gitary pod palcami, gorąca herbata po długim zimowym spacerze, spontaniczne pogaduchy z dawno niewidzianą osobą... Takie "błache" rzeczy a nie tracą na wartości.
Przecież ten chleb piekę od 2007 roku, regularnie, często mi się już nie chce, bo późno, bo zmęczenie, bo cokolwiek, a jednak... za każdym razem robi się ciepło wokół serca jak zaczyna pachnieć z pieca...