Noc Perseidów.
Nie jestem pewna, czy ta kreska w lewym górnym to perseidka czy jeden z tryliona satelitów, które latają nam nad głowami, ale na żywo parę widzieliśmy :)
Niestety zdjęcia wyszły mi średnio (TEN obiektyw po drugiej stronie Polski, no bo jak inaczej ;-)) i finalnie stwierdziłam, że ten dość nieplanowany kadr z oknami domu jest jakiś najciekawszy.
Ale dawno tak nie fotografowałam bardziej, wiecie, że statyw i tak specjalnie, i jeszcze z drugim kimś, co też statyw i tak specjalnie :) Trochę mi tego brakowało :)
Ach, a jeszcze nie mogę nie napomknąć, że pierwszy raz miałam okazję kisić ogóreczki a nie ogórki. Ten moment, gdy jest trudniej znaleźć większe ogórki niż małe do poupychania w wolne miejsca, był lekko... dziwny. No bo jak to?
PS. Małosolne były super =)