Relaks... :)
Podobno cieżko pojechać w góry i nie ogarniać czegoś od rana do nocy, ale tym razem nam się udało :)
A ogarnięcie dwuosobowego hamaczka to był strzał w dziesiątkę, choć trochę nam jeszcze zejdzie żeby osiągnąć perfekcyjnie wygodny układ osobników, choć trzeba przyznać, że dotychczasowe efekty poplątania rąk i nóg były conajmniej zadowalające :)
No i grzyby. Pierwszy raz borowiki znajdowałam w lodówce :D
A jeszcze z kronikarskiego obowiązku odnotuję, że jajecznica z tymi to grzybami w wykonaniu M. była bodajże najlepszą jajecznicą jaką przyszło mi zjeść w życiu =)