Borówki!
W końcu, po wielu miesiącach życia na drugim końcu Polski, odwiedziłam pobliski warzywniak. Jestem uratowana!
Z całym szacunkiem dla mojego gdańskiego (róg Jana Pawła i Leszczyńskich, polecam!), ten też daje radę. Odwiedzam takie miejsca i mam ochotę kupić wszystko, choć nawet wszystkiego nie lubię ;-)
Ale borówki i czereśnie weszły jak złoto, miło, że już nie są po 50zł/kg.