Lubię fakt, że w marketach sprzedają kwiatki. Zawsze można wrzucić jakieś do koszyka jak sałatę ;-)
W sumie to pierwsze kwiatki, jakie mi M. kupił, choć może nie była to w pełni jego inicjatywa. Ale raczej szczerze dane, bo wyjeżdżałam 10 dni później, a one jeszcze stały ;-)