ShataQS w Królestwie w Katowicach.
Nie był to mój pierszy koncert w tym mieście, ale na pewno pierwszy z M. i pierwszy odkąd to miasto pojawiło się jako część mojej życiowej przestrzeni.
Śmiesznie, bo tydzień później grają w Gdańsku. I ten gdański koncert kolidował mi z jam session w Open Voice. A tak... mam i to i to :) Czasem życie na dwa domy ma pewne zalety ;-)
A sam koncert świetny. Chociaż byliśmy mocno zmęczeni tego dnia i trochę się nie chciało, to bardzo się cieszę, że mogłam tego doświadczyć. Ich koncerty są wydarzeniami zdecydowanie wybiegającymi poza standardowy odsłuch muzyki. Jest w tym jakaś głębia, refleksja... coś czego mi zdecydowanie brakowało...