Mój laptop poszedł znowu do naprawy i dostałam zastępczego.
Nie wiem, czy to tylko ja tak mam, ale każdy "świeży" system powoduje u mnie syndrom wykorzenienia. Nie dość, że mój własny był przeinstalowany 3 tygodnie wcześniej, to teraz mam zupełnego golasa, którego nie opłaca się konfigurować, a mój znowu pewnie przyjdzie świeżutki i czyściutki.
I czuję się trochę tak, jakby ktoś mnie wyeksmitował z mojego cyfrowego domu, gdzie już wszystko było poukładane ;-)
Tyle dobrego, że teraz wszystko można wrzucić w chmurę i przynajmniej częściowo wszystko jest tak, jak tam to wsadziłam.