Wylazłam z domu po jakieś drobne zakupy, więc oczywiście wróciłam zahaczając o park.
To jest ciekawe, że tak bez powodu to do niego nie pójdę, a prawie za każdym razem jak wychodzę po coś na dzielnie, to i tak ogarniam dodatkowe kółeczko po parku.
Tym razem brzoza zawołała mnie, żeby się do niej przytulić. Nie było to to wrażenie, które miałam przytulając się do wielkiego drzewa na ścieżce na molo w Brzeźnie podczas sztormu, gdzie ono się bujało, a ziemia pod stopami "oddychała", ale też było miło =)
Ciekawe kiedy oswoję się z tym faktem na tyle, że nie będę się zastanawiała "co ludzie o mnie myślą" :D Na razie po prostu akceptuję fakt, że coś mogą pomyśleć i robię swoje ;-)