Wszystko co dobre, w końcu się kończy. Mój urlop też się skończył i trzeba było wracać do domu...
Na pożegnanie odwiedziłam jeszcze "moje" drzewo - jest takie jedno drzewo niedaleko domku rodziców, które fotografuję od lat. Kiedyś były dwa, ale jedno chyba nie przeżyło burzy i wycięli...
Kiedyś zrobię taką kompilację różnych ujęć w różnych warunkach przez pryzmat lat... A myślę, że spokojnie z 8-9 już to trwa, bo na bank robiłam jeszcze zdjęcia na analogu.
Z kolei poniższe drzewo spotkałam kiedyś po drodze, jak były remonty drogi za Kartuzami i lepiej było jeździć objazdem przez Stężycę. I akurat tym razem też mi Google pokazał, że tędy będzie lepiej (co ostatnio bardzo rzadko się zdarza). Muszę przyznać, że się ucieszyłam :)