No i ostatni dzień.
Wyjeżdżam z poczuciem niedosytu, choć równocześnie z poczuciem nasycenia :)
I zdecydowanie polecam każdemu wyjechanie gdzieś dla siebie, wyłaczenie internetu, kontakt z naturą, chodzenie boso, kąpiele w rzekach czy jeziorach, spacery po lesie i ogólne "nicnierobienie". Takie parę dni daje siłę na powrót do cywilizacji i obowiązków.
Dbanie o siebie to przejaw troski o innych. Dobry ratownik, to żywy ratownik. Jeżeli chcemy dać coś innym, to musimy to mieć.