Dziś zaczynam długi weekend ogarniania chaty. I ogólnie spraw.
To zdjęcie zrobiłam koło 19, kiedy szczęśliwie siedziałam na tyłku i rozmawiałam ze znajomymi (przyjaciel, z którym kiedyś pracowałam biurko w biurko, a teraz widuję się raz na ruski rok tak po prostu się zapowiedział i wpadł, bo mógł - no mega! dlaczego ja tak ludziom nie robię, skoro to takie fajne? :D). I całe szczęście, ze wpadli, bo pewnie jakbym rozpoczęła kolejną godzinę ogarniania to bym padła na ryjek...
...choć i tak pod koniec ich wizyty zaczęłam prasować, coby nie mieć pustych przebiegów. I to też jest super jak można z kimś pogadać prasując, bo ogólnie czynności nie lubię, a przeszła tym razem w miarę gładko. Dosłownie gładko :D