No i tak to się kończy, jak człowiek rozpoczyna sezon rowerowy i jest tak tym zaaferowany, że wraca do domu bez żadnego zdjęcia ;-) Trudno, będzie pozowane :)
Miałam w firmie akcję serwisowania rowerów, co sprawiło, że wyciągnęłam swój z piwnicy i jakby nie patrzeć rozpoczęłam sezon. Akurat był piękny ciepły dzień (ponad 20 stopni!). Nie ważne, że jutro znów 12 i pada, sezon rozpoczęty to sezon rozpoczęty.
Ciekawe ile przejadę w tym sezonie... O, może sobie tu zapiszę, że licznik wskazywał rano 704km :D