Chyba lubię zielony :)
Tak mnie naszło, gdy pakowałam się na zajęcia. I całe szczęście zrobiłam tę szybką fotę, bo dzień był zdecydowanie za długi i zbyt intensywny, żeby o tym myśleć potem.
Ale w sumie to od zawsze ten zielony gdzieś mi towarzyszył. "Za dzieciaka" miałam zielone meble w pokoju, dziś mam zieloną kanapę. I jak widać - parę innych zielonych rzeczy. Choć na przykład paradoksalnie w ubiorze już to nie jest kolor, do którego dążę.
Ale zielono za oknem i zielono w głowie to zawsze na propsie ;-)
PS. Właśnie zdałam sobie sprawę, że życie mnie dziś dwa razy dość przypadkowo przeprowadziło przez zadrzewione tereny zielone, a po deszczu ta zieleń dziś była boska :D