Mam znajomą - cudowną kobietę - która jest "szydełową wariatką". Nie wiem jak ona to robi, ale produkuje takie ilości cudeniek, że głowa mała.
Kiedyś od niechcenia rzuciłam jej, że "też chcę taką chustę". W sumie nie pamiętam kiedy to było, ale dziś właśnie ta chusta - w moich madersko-warkoczowych kolorach - do mnie dotarła. I z tym serduszkiem. I jeszcze sobie pozwolę zacytować co dostałam w wiadomości:
Z każdym oczkiem myślałam o Tobie.
To jest fajne w szydełkowaniu
Jest w niej każdy ołówek, pocztówka, zajączek
Każda Twoja myśl z podróży
I to wszystko, kiedy właśnie zaczynałam calla. A ja tu tonę we łzach wzruszenia. Dobrze, że synchroniczność zadziałała i jak zawsze jesteśmy na kamerkach, to tym razem było coś z przepustowością i byliśmy bez...
Wiola, pisałam Ci to z 5 razy już, ale napiszę po raz kolejny: kocham!
PS. I jeszcze na dodatek dochód z tej chusty pójdzie na kolejną, której licytacja zasili fundusz pomocy Ukrainie.