Wstałam rano!
Może dla niektórych to nie jest atrakcja, ale dla mnie obudzić się z własnej nieprzymuszonej woli bez budzika i z chęcią do życia to jest mega super hiper sprawa.
I ta godzina więcej dnia sprawiła, że się wybrałam nad morze. Tzn. zatokę, ale i tak fajnie ;-)
Wybrałam plażę, na której jeszcze nie byłam, gdzieś na mapie znalazłam "parking leśny" pomiędzy Jantarem i Stegną, bodajże Junoszyno miejscowość sie nazywała. Piękny las po drodze, taki "klasyczny". Po drodze niezła górka do pokonania – tzn. jak na "plażę", ale ogólnie mojemu braku kondycji zrobiło się cieplej w tych całych merynoskach :D Niby sporo ludzi, ale miałam wrażenie, że jestem w jakimś polu mocy pustki :D No i słońce! Widziałam słońce!
A że było pięknie, to jeszcze parę ujęć: