To był ten dzień, kiedy musiałam pojechać do Ikei po pudełko. Do Ikei. Po pudełko. PUDEŁKO.
To nie miało być tak, że jedziemy po ważne rzeczy, a przy okazji nie możemy się powstrzymać i kupujemy jakieś fajne pudełeczko. Pudełko było celem! No bajka :)
A jeszcze większa bajka była jak się okazało, że na całej Matarnii pustki, w Ikei to samo, nawet pusta kasa czekała...
Ach. Tylko finalnie wróciłam bez pudełka. Nie było takiego w rozmiarze mi potrzebnym. Serio, hala większa od mojego mieszkania i to pewnie z 4x, pełna pudełek i nie ma takiego jak potrzebuję. Po prostu szok.
Ale za mam kawę. Roślinkę w sensie. Ciekawa jestem jak jej się będzie rosło u mnie :)
A, byłabym zapomniała. Zobaczcie jaka tam miłość międzygatunkowa kwitła na dziale dziecięcym! :D Zawsze się zastanawiam, czy te wszystkie maskotki powtykane w różnych miejscach to dzieło pracowników czy klientów.