W pisaniu piórem wiecznym lubię też tę całą otoczkę atramentów i kałamarzy.
Aktualnie posiadam 6 różnych kolorów i ciągle kuszą kolejne :D Choć i tak moje serce zawsze wraca do czarnego. I jeszcze zielony jest super. Czerwony w sumie też fajny. A, i szary, taki z połyskiem mi się trafił, też pięknie wygląda. I ten klasyczny błękit też w sumie ma coś w sobie... Pomarańczowy może jakoś mniej szczęśliwie, bo dość jasno pisze i nie jest taki wyrazisty. Ale jeszcze taki blue-black by się przydał, bo mam tylko w nabojach do jednego pióra. I myślałam o fioletowym, i jeszcze.... :D tak, wiem, styka :D
W każdym razie kocham manualną robotę. Lubię te uczucie, kiedy coś wykonam i jest tego efekt. Lubię nabywać sprawność w działaniu. Lubię czuć jak mija strach przed nieznanym i strach przed popełnieniem błędu i człowiek zaczyna się czuć swobodnie w nowym dla niego środowisku. I potem tak patrzy wstecz i zastanawia się czego on się w ogóle bał, przecież to takie fajne i łatwe.
Polecam, róbcie rzeczy! :D