Ten moment, kiedy wreszcie układasz puzzle 1000 elementów i okazuje się, że brakuje jednego...
Oczywiście ułożyłam je wczoraj po nocy, bo jakże tu tak normalnie żyć, to się nie da, trzeba się wciągnąć w najbardziej nieracjonalne czynności w najbardziej nieodpowiednim czasie, pójść spać za późno, wstać przetrąconym, przecież tak się najfajniej żyje... ;-)
Ale muszę przyznać, że układanie nieba na tym obrazku było pewnym wyzwaniem, i gdyby nie to, że same puzzle różniły się kształtem to na kolor chyba bym tego nigdy nie ułożyła... A ten jeden to nie mam pojęcia gdzie jest, parę mi się wysypało na samym początku, ale wydawało mi się, że wszystko zebrałam, i nie bardzo miałoby się gdzie to schować...
A dzisiejszy poranek sponsoruje ten dość leciwy komiks, który niezmiennie uwielbiam:
Krótką Serią