Dziś tak się zaaferowaliśmy zakupami ubraniowymi na ślub, że finalnie nie zrobiłam żadnego sensownego zdjęcia. To jest wycięte z komórkowego.
Chciałam pokazać teściowej, że jednak Katowice nie są takie brzydkie i cyknęłam to na światłach.
Chyba już tu pisałam na ten temat - bo ile razy mówię, że przeprowadziłam się do Katowic, to wszyscy mega zdziwieni, ale jako to, do tego burego szarego miasta. I to jeszcze z Gdańska...
Ale to bure szare miasto jest w sumie takim rozbudowanym Wrzeszczem. Tu deweloperzy jeszcze nie wykminili, że można się wbić w każdy skrawek wolnej przestrzeni, są całe dzielnice niskiej, starej zabudowy. W Gdańsku jest parę ulic z takim klimatem, a tu pół miasta...
Do tego masę parków, dużych, z infrastrukturą, kawiarnkami. Tak, mamy Trójmiejski Park Krajobrazowy, ale żeby tam była toaleta?...
No i baseny! Są 3 pełnowymiarowe, miejskie ogólnodostępne, bez zapisów, do tego parę innych, a budują kolejne kąpielisko.
Może gdybyśmy nie mieszkali tu w fajnej zielonej dzielnicy, tylko w jakimś blokowisku pod Chorzowem, to miałabym inne wrażenia. Ale jak mi wiewiórki skaczą po drzewach za oknem to czego ma mi brakować?...
...no może tego szumu morza od czasu do czasu ;-)