20:30, a ja "o matulu, nie mam foty na dziś".
Jako że ostatnio żyję głównie piórami to pióra jeszcze raz.
To był intensywny dzień, w sumie nie wiem o czym mogłabym napisać. Trochę dłużej w pracy niż zwykle, kliknięcie jakichś zaległych spraw, niby do przodu, niby coś ogarnięte, odhaczone, ale jakoś tak bez poczucia satysfakcji.
Jutro muszę się zebrać do Gdańska, tak typowo w delegację, aż całą godzinkę będę miała, żeby się spotkać z rodzicami, nie mówiąc już o ogarnięciu czegokolwiek...
W weekend dalej będzie w tempo...
Rozmawiałam dziś z mamą - oni niby emeryci a też ciągle coś, po 3 rzeczy na raz, non stop w biegu. Ja tu ciągle liczyłam, że na tej emreryturce to w końcu zwolnię i będzie czas na wszystko, ale no... nie pocieszają :D