Wspominałam tu już chyba, że fajnie móc wyjechać w góry tak po prostu, jak na działkę ;-)
Wiał halny. I to taki z pyłem z sahary, wszystko było zakurzone i powietrze takie mgliste.
Muszę przyznać, że taki halny to prawie jak nasze morskie wiatry, podobne odczucie niepokoju wzbudza.
Nie wiem na czym to polega, ale jak dłużej wieje mocno i duje po oknach, to wchodzę w jakiś taki tryb "na przeczekanie". Jakbym przestawała umieć funkcjonować, wrzucała tryb stanby, i czekała aż wiatr minie.
...a tu to minąć wybitnie nie chciało :D