Słonko!
Bosz, jak to się inaczej żyje gdy ono świeci...
Oczywiście znowu piszę z opóźnieniem tygodniowym i nie mam pojęcia co miałam na myśli robiąc to zdjęcie. Ani co tak naprawdę się tego dnia działo...
To jest niesamowite, niby tydzień a jakby inne życie, inny świat...
Te dni naprawdę lecą jak szalone. Tydzień z jednej strony to jest nic, jeżeli chce się coś zrobić, a z drugiej strony wieczność, jak chce się sobie przypomnieć, co wtedy się działo.
To chyba jest mój aktualnie najbardziej niepoukładany temat - czas. Od tego, o której się budzę, do tego jak go zagospodarować, jak go nie marnować, kiedy będą możliwe pewne rzeczy... A przede wszystkim jak żyć pełniej, jak pamiętać, jak nie gubić chwil gdzieś tam wsród innych.
Piszę daily, pewnie mogłabym zajrzeć do notatek, na pewno wspomniałam o tym, co się działo.
Ale tu i teraz... po prostu nie pamiętan.
Coraz wiecej rzeczy nie pamiętam, przychodzą nowe i zastępują te stare. Mój przebodźcowany mózg odmawia współpracy i nie podaje faktów, o które go proszę.
Czy to naprawdę takie trudne wiedzieć co się robiło te parę dni temu?...