Można powiedzieć, że trochę popłynęliśmy z porządkami świątecznymi.
Rozpisywać się o tym może nie będę, bo ile można się rozspisywać o przysłowiowym lataniu ze szmatą, ale tylko zauważę, że nasza mała dżungla fajnie się prezentowała w wannie :D
No i jeszcze zauważę, że zdecydowanie lepiej się czuję w generalnych porzadkach niż takich codziennych syzyfowych pracach, których za parę godzin nie widać, że były robione. A tak jak się człowiek rozpędzi i poleci po całości, to chociaż ten powiew świeżości środków czyszczących za nim na trochę zostanie :D
I jeszcze jako dziecko z bloku żyjące w metrażu w porywach do 65m2 stwierdzam, że mieszkanie w domu jest super, ale kurczę... te metry są fajne dopóki nie trzeba ich czyścić :D