Ostatnio miałam fazę, że sukcesywnie wypisywałam pióra, czyściłam je, odkładałam na bok. Chciałam ograniczyć się do tylko paru zatankowanych.
...a potem przyszły zamówione naboje i atramenty :D I cały plan w [...] :D
Ale ja jednak lubię mieć te kolory w tych piórach, mieć wybór, móc dopasować to do nastroju, tego co piszę i w ogóle.
I jeszcze tak tylko tu zostawię, że wygląda na to, że w końcu znalazłam "swój czerwony". Passion Red od Leonardo. Taki mocny, głęboki czerwony. Piękny.
I Kyanite du Nepal - niebieski z drobinkami - zdobył moje serce nie tylko nazwą.
Już się pogodziłam z tym, że nie będę w tej kwestii normalna ;-)