Ostatni dzień 2023 roku.
W internecie pełno podsumowań, planów, "best offów"... I tak się zastanawiam co ja mogłabym napisać.
Co można napisać o roku, w którym zmieniło się wszystko? Choć w sumie wszystko zostało tak jak było?
Zamieszkałam na drugim końcu Polski, dostałam dzieciaki w weekendowe wychowanie, kot mnie wysiaduje od czasu do czasu, pies się łasi. Pozmieniałam sposoby spędzania wolnego czasu, przesunęły mi się priorytety w "zajęciach pozalekcyjnych". Rozrosła mi się kolekcja piór do nieracjonalnych rozmiarów. Ruszyłam tyłek na basen i schudłam 10 kilogramów (choć tak naprawdę to mój tyłek zdecydowanie był tam wypchnięty, przynajmniej na początku :D Dziękuję, Kochanie :*). Miałam zapuścić włosy, a są krótsze niż na początku roku. W pracy miało być spokojnie, a jest mocno rozwojowo, zmienił mi się team leader i możliwe, że serwisy mi się podwoją. Zmienił się nawet rząd RP (nareszcie!).
A jak M. pojawił się w moim życiu tak jest. Niezmiennie.
Niezmiennie pracuję też na tym, żeby być lepszym człowiekiem, lepiej radzić sobie z sytuacjami, które nie są po mojej myśli, albo które są trudne. Ludzie mówią mi, że jestem spokojniejsza, że widać, że jestem szczęśliwsza.
Tak, jestem.
I jestem tak cholernie szczęśliwa, że nie poddałam się, i przez te wszystkie wcześniejsze lata szłam w kierunku tego, co jest teraz.
W kierunku kobiety spełnionej, z poczuciem własnej wartości, znającej swoje granice, mającej dystans do mało znaczących problemów.
Kobiety mającej u boku kogoś, kto patrzy w tym samym kierunku.
Słyszałam też, że "Tobie to łatwo być szczęśliwą, skoro masz M.". Tylko ja najpierw byłam szczęśliwa, a potem pojawił się M. Najpierw się poukładałam sama z sobą, a potem z Nim.
Nawet najpięknięjsza relację można zabić problemami codzienności, i wiele razy się tu śmiejemy z sytuacji, które mogłyby być kłótniami. A nie są, bo patrzymy na drugiego człowieka a nie na własne oczekiwania względem niego.
Jeżeli żyjesz w głębokim przekonaniu, że jesteś warty/warta miłości i że ta druga osoba Cię kocha, to żadna niewykonana czynność nie podważy Ci tego przekonania. Jeżeli ta druga osoba o czymś zapomni, to nie będzie zamach na waszą relację. Jak tak patrzę z dystansu na te wszystkie "niewykorzystane" sytuacje do stworzenia problemów, to jest to nawet zabawne. Zabawne i smutne jednocześnie, bo jednak wiele osób te problemy tworzy...
Ale poza relacjami partnerskimi są też relacje z całą resztą ludzi, często przypadkowych. Ile razy zdenerwowałeś się, bo ktoś Ci wyjechał na drogę, ktoś się krzywo spojrzał, ktoś szturchnął w sklepie... można wymieniać bez końca.
Zadałeś sobie kiedyś pytanie "po co?". Co tak naprawdę Ci daje zdenerowanie w takiej sytuacji? Dziś widziałam piękny filmik w tym temacie:
I głównie tego Wam życzę - żebyście nie pozwalali na to, by ktoś wyrzucał ich własne śmieci do waszego serduszka. Ale - i może też bardziej - żebyście Wy nie wyrzucali ich innym.
I jeszcze jedna myśl, która mi towarzyszy przez ostatni rok - trudno jest być szczęśliwym.
Tak, śmiejcie się, każdy chce żyć w szczęściu i dostatku. Bo to przecież łatwe.
Ale też każdy chce do czegoś dążyć, mieć marzenia, cele. A takie bycie szczęśliwym tu i teraz wszystko spełnia. I co dalej?...
Jak Ci źle, smutno, jesteś chory, masz problemy, to masz też wymówki. Ludzie Ci współczują, ktoś pomoże. Generalnie plus minus wiesz co będzie (bo przecież nic się nie zmieni - co w sumie jest faktem, dopóki Ty nic nie zmienisz), byłeś w tej czarnej d.. już wiele razy. Nie możesz tego i owego, bo przecież tyle boli. Może boli, ale zdejmuje to z Ciebie odpowiedzialność.
Jak jest Ci dobrze to zostajesz sam. Nikt Ci nie współczuje. Masz farta w życiu jak masz wokół siebie ludzi, którzy potrafią bez zawiści cieszyć się z Tobą. A to, że "masz wszystko" nie oznacza końca pracy, nic nie jest dane na zawsze. Jak zarysujesz tę taflę szkła, to ta rysa zostanie na zawsze. I nie masz wymówek. A bez dobrze postawionych granic możesz polec pod oczekiwaniami innych - bo skoro masz tak dużo, to na pewno Ci zbywa i możesz się podzielić.
Nieszczęście wydaje się być wieczne i jest w tym jakaś pewność. Szczęście jest ulotne, wystarczy chwila nieuwagi i płomyk gaśnie.
Ale warto. Tak bardzo warto dbać o dobrostan. Tak bardzo warto mieć dystans do codzienności.
To życie jest krótkie, problemy nas i tak znajdą, szkoda wysiłku na szukanie ich samemu.
Ten rok był dla mnie takim "sprawdzam". "Sprawdzam, Marto, czy te wszystkie mądre cytaty, które tak pieczołowicie zapisujesz, coś Ci zostawiły w głowie. Sprawdzam ile w tym jest wsniosłych słów, a ile prawidziwego życia. Na ile odrobiłaś lekcje".
I zaliczyłam :)
Choć tak jak po zdanym ITILu postanowiłam odpocząć od wszelkich kursów i egzaminów, tak mam nadzieję, że emocjonalnie ten rok też będzie łatwiejszy. Pomimo że wcale nie zapowiada się mniej przełomowo ;-)
Trochę chaotyczna ta notka, ale cóż. Mam nadzieję, że totarliście do końca :)
Życzę Wam wszystkiego czego potrzebujecie na ten 2024. Tego, co potrzebujecie tak w głębi, a nie spełnienia waszych oczekiwań.
Bądźcie szczęśliwi.