W końcu wybrałam się do koleżanki do Bielska-Białej.
To, że akurat w największą śnieżycę, to pomijalne. W sumie to na dobre z Katowic nie wyjechałam, a już jakiś młody gniewny wypadł z drogi - ale to wybitnie nie jest to pogoda na łyse oponki ;-)
Nawigacja w pewnym momencie stwierdziła, że będzie szybciej jak zjadę z eski, to zjechałam. Nie wiem, czy było rzeczywiście szybciej, ale na pewno było ładniej.
To, że dwa razy w ciągu 1.5h stawałam odladzać wycieraczki to już totalnie drobny szczególik :D
Bosz, ale ja lubię jeździć w takich warunkach... :)