Tak jak normalnie dostawaliśmy typowe śniadanko - tosty i omleta - to dziś w zastępstwie standardowej obsługi dostaliśmy "domowe" śniadanie od naszego szefa.
Trzeba przyznać, że nie spojdziewałabynm się tego, ze takie rzeczy je się normalnie.
Słodki w miarę zwykły naleśnik, ciemny - który był podany w liściu - czymś słodkim i kokosowym oraz cieciorka z kokosem. Robiło wrażenie. Nie sądziłam, że cieciorka z kokosem może robić robotę :D
Kolejnego dnia dostaliśmy bloczek ryżu ("milk rice", jakby w mleku kokosowym) z cebulą podsmażoną z chilli. W życiu nie powiedziałabym, że to może być dobre, a jednak było :D