M. mi ostatnio cykał sesję do pracy, to teraz ja mu się odwdzięczyłam lekuchno na kolanie z fotką do dokumentów.
Do dokumentów zresztą poszła chyba inna, tu wybrałam taką z najwyraźniejszym cieniem uśmiechu ;-)
W sumie niby "nie ma różnicy" w jakości tych zdjęć, ale jak tak spojrzeć i porównać bezpośrednio, to ja jednak odstawiam wybitną prowizorkę i jestem leniem. Nawet obiektywu mi się nie chciało zmienić do tej "sesji" ;-)