Kolejny dzień pt. "coś tam cyknęłam telefonem, chyba na daily się nada, to już nie będę kombinować"
Dziś lekkie dotankowanie piór (które skończyło się ciut większym dotankowaniem, ale pomińmy ;-)). Lubię mieć je zatankowane pod kolor.
Z jednej strony to jest fajne - tak po prostu pisać w kolorze pióra, a z drugiej - bardzo ułatwia zapamiętanie gdzie jest który kolor i sięgnięcie po odpowiednie pióro.
No i ten moment rano, gdy przed pisaniem stron mogę zadecydować w jakim kolorze dziś są moje myśli... Paradoksalnie często mam ochotę na różne kolory i czasami niektórych po prostu nie czuję.
Jest to w sumie pewien problem na wyjazdach, bo przecież nie będe brała całej palety barw, a potem się okazuje, że ten zielony, który zabrałam nie rozumie tak jak zielony, który został w domu...