Uwielbiam przypadki. Tzn nie ma przypadków, ale uwielbiam te momenty, kiedy puzzle życia klikają magicznie tak jak powinny.
Piórami spamuję już tu od jakiegoś czasu. Jakoś tak wyszło, że zaczęłam kupować pióra Lamy - bo fajnie się nimi pisze, są w miarę tanie, i można mieć kolor podpasowany pod kolor atramentu. Okazało się, że co roku robią jakiś kolor limitowany. Najbardziej podobały mi się zielony i pomarańczowy, ale to były lata 2015-2016, nijak nie do kupienia, jakieś egzemplarze za pincet z zagranicy z przesyłką za drugie pincet. Plus cło...
I tak zupełnie przypadkiem M. trafił na fajne atramenty sprzedawane na grupie, ja zaczęłam zaglądać na tę grupę też, bo a nuż się pojawią te na które poluję, i zobaczyłam posta o wyprzedaży w Pióromaniaku. A na zdjęciu te "moje" Lamy!!! No zawał na miejscu :D
Post sprzed 2 dni, wyprzedaż stacjonarna już się odbyła. Ale napisałam i okazuje się, że nadal je mają! Normalnie tak po prostu, w normalnej cenie! Obie!!!
Mam tylko nadzieję, że zasłużyłam na takie prezenty od losu i to nie na kredyt ;-)
PS. Kwiatki dopasowane "przypadkowo", tata chyba czuł pismo [hehe] nosem ;-)