Wizyta M. w Gdańsku bez odwiedzenia plaży to się nie liczy ;-)
Tylko aura mogłaby być w końcu jakaś przyjaźniejsza. Choć mimo tego, że było relatywnie zimno i wiatry były zdecydowanie żeńskie (pierwszy raz byłam na falochronie zachodnim, żeby zawiewało na niego wodę), to zrobiliśmy dobre parę godzin spacerku.
I skłamię, jeżeli powiem, że nie czułam potem w człowieku tych wytuptanych 15km... ;-)