Ten przepiękny moment, kiedy musisz załatwić reklamację w PKP, wydaje Ci się, że powinno to trwać 15 minut, a wracasz po godzinie, a potem się jeszcze okazuje, że pani w okienku źle wszystko zrobiła i miesiąc później dostajesz wezwanie do dostarczenia tych samych kwitków, które dostarczyłaś, tylko z parafką pani z PKP. (piszę to pod koniec grudnia, więc tym bardziej moja frustracja tematem wzrasta jak o tym myślę :D)