Puff... Są takie momenty, w których trzeba się zatrzymać.
Zapach palo santo własnie zatrzymuje. Z odrobiną szałwi sprawia, że na moment odpuszczam wszystko co dookoła.
Czasami wystarczy "wyrwać się z życia" na 15 minut, żeby wrócić do niego z nową energią. Ta odrobina uwagi i poczucia ważności naszego bycia, którą sobie dajemy, wraca potem z nawiązką w sile do ogarniania "spraw".
Z tego miejsca pozdrawiam też moich sąsiadów, którzy do tej pory nie zgłosili żadnych obiekcji do tego, że wspomagam te zapach dźwiękiem bębna... ;-)