Dziś główną atracją było Museu do Carro Eléctrico - czyli tłumacząc na swojski - muzeum tramwajów :)
Fajny klimat, trzeba przynać, że kiedyś to mieli jakąś większą dbałość o szczegóły :) Nawet sam budynek, w którym jakby nie patrzeć były urządzenia elektryczne, jest śliczny. Głupia księga, w której zapisywali co i jak była pięknie pisana. Wszystko było jakieś takie bardziej...
Oczywiście, wiadomo, że te 100 lat temu to tu wszystko śmierdziało, ludzie żyli krócej, mieli jedną parę butów i w ogóle teraz jest szał. Ale żyjemy płycej. Nikomu się nie chce wysiliać, bo po co, skoro możemy po taniości się zalać chińszczyzną i plastikiem?...
Po drodze trafiłam na trzeci już sklep z piórami. Tym razem nie kupiłam nawet głupiego notesu, ale za to zobaczyłam jak się pisze piórem, które do tej pory istniało tylko w internecie. No chyba się zakochałam... na 40-tkę sobie coś kupię. Jest pół roku, żeby wybrać co.
A poza tym to będę tęsknić za Jardim do Cordoaria...