NARESZCIE!
Chodziłam wokół koncepcji powieszenia zdjęć w przedpokoju dobre parę tygodni. Kombinowałam na wszelkie sposoby, miałam jakieś idee malowania ściany farbą magnetyczną i przyczepiania odbitek magnesami. Ale jak tak spróbowałam poprzyczepiać je testowo na taśmę i przeliczyłam koszt takiej farby, to wyszło, że taniej będzie z ramkami.
Nie mogę tu pominąć faktu, że pierwsze co usłyszałam od mamy jak pokazałam jej wstępne koncepcje to "kup ramki". Jak tu żyć, jak mama ma zawsze rację?...
A tak w ogóle to zawsze jak przeglądam swoje zdjęcia to jestem lekko zaskoczona poziomem rewelacyjności wspomnień, jakie posiadam. Jak tak człowiek jest w tym w środku, akurat trafił do takiej a nie innej pracy, która daje mu takie a nie inne możliwości, to nie odczuwa tak wyjątkowości tego, że dane mu było być na prawie wszystkich kontynentach i widzieć niesamowite rzeczy.
A mimo tego "całego świata" w zasięgu, 3 zdjęcia z 12 dałam z własnego balkonu... :D